Przygotowania na kolejny sezon

Sezon 2025 uważam za zamknięty. Pszczoły sa już przygotowane do zimy i prace przenoszą się z pasieki do pracowni.

Do marca/kwietnia mamy czas aby odnowić i naprawić ule, wyczyścić narzędzia, przetopić wosk, zbić i zadrutować ramki, wtopić węzę.. a więc pracy nie braknie.

Testuję obecnie naturalną formę konserwacji drewna jaką wymyślili japończycy w XVIII w, zwana Shou Sugi Ban lub Yakisugi.

Polega ona na mocnym opaleniu drewna, aż do uzyskania zwęglonej skorupy. Dzięki temu zabiegowi drewno staje się odporne na owady, grzyby i wnikanie wody. Następnie drewno zostanie pomalowane olejem lnianym na gorąco kilkukrotnie, aż przestanie chłonąć, a ostanie malowanie przeprowadzę olejem lnianym z 3-5% dodatkiem wosku pszczelego, przez co warstwa będzie dodatkowo chroniona przed czynnikami atmosferycznymi. Olej lniany utwardza się pod wpływem promieniu UV.

Jest to alternatywa dla zastosowania dostępnych w handlu środków chemicznych w postaci farb i lakierów.

Jestem zwolennikiem podejścia, że skoro już chcemy otrzymać z ula produkty narutalne to do maksimum powinniśmy zapewnic też naturalne warunki bytowania dla pszczół. Pszczoły potrafią wykorzystywać do uszczelniania uli cokolwiek znajdą akurat pod ręką (a raczej może nogą), np znane są przypadki lepienia ula kawałkami smoły czy asfaltu przy braku dostępu do substancji żywicznych z drzew. Nie chciałbym mieć w kicie pszczelim pozyskiwanym w celach leczniczych dodatkow w postaci farby czy lakieru. Chociaż tyle, bo na to akurat mam wpływ, natomist na to co przyniosą z okolicy niestety już nie.

Dlatego też nie używam uli styrodurowych, styropianowych czy innych syntetycznych materiałów, tylko drewnianych, niestety kosztem zdrowia swoich pleców.

Zobaczymy, czy zamierzony efekt konserwacji drewna zostanie osiągniety i przez dłuższy czas obejdzie się bez malowania tych uli. Jeśli tak, to w przyszłośći pozbędę się uli malowanych farbą na rzecz tej technologii.

Tymczasem temperatura na zewnątrz spada w dzień do ok 10 stopni, ale pszczołom najwyraźniej wcale to nie przeszkadza. Nadal znoszą pyłek z pobliskich poplonów (jak domniemywam z gorczycy).